wtorek, 10 maja 2011

Czy jest coś takiego, jak choroby zakaźne?

Louis Pasteur badał organizm ludzki i odkrył mikroorganizmy, które od tej pory są, wg medycyny konwencjonalnej, odpowiedzialne za pojawianie się chorób zakaźnych. Przyzwyczailiśmy się do uwag typu: "Przeziębiłem się, więc teraz kaszlę.", "Jak się człowiek zaszczepi, to potem nie choruje.", "Przecież epidemie naprawdę czasem wybuchają." itp.
Nowa Medycyna dr Hamera i Recall Healing pokazują, że mikroorganizmy działają w ciele tylko z rozkazu mózgu, który zleca im kiedy i w którym organie należy dokonać napraw. Działają one wyłącznie w fazie naprawczej, czyli gdy następuje proces leczenia po rozwiązanym przez nas konflikcie emocjonalnym. I dzieje się to tylko w trakcie realizacji zamówienia ze strony mózgu;-). Mikroby stają się aktywne w ciele tylko wtedy, kiedy ich potrzebujemy. One są naszymi sojusznikami. Wirusy, bakterie, grzyby i mykobakterie to wyspecjalizowane drobnoustroje do naprawy poszczególnych typów tkanek naszych organizmów. Pracują wyłącznie podczas fazy naprawczej i robią to do momentu, gdy proces uzdrawiania jest zakończony. Nie pracują ani wcześniej, ani później. Ponieważ choroby nie są pozbawione logiki, ale mają wyraźny biologiczny sens, nasuwa się myśl, że działanie drobnoustrojów również posiada pewną logikę. Odnotowano bowiem przypadki gruźlicy, choć w organizmie pacjentów nie stwierdzono ani śladu prątków Kocha albo zapalenie pęcherza moczowego u kobiet, których mocz w analizie był sterylny. I odwrotnie, niektóre osoby są tak zwanymi zdrowymi nosicielami. W ich organizmach występują drobnoustroje, ale nie wywołują żadnych zmian chorobowych. Krótko mówiąc, zdarzają się choroby zakaźne, których nie wywołują drobnoustroje oraz drobnoustroje, które nie wywołują chorób zakaźnych. Choroby nie są zaraźliwe w tradycyjnym sensie. To, co jest zaraźliwe i przekazywane, to odczute doświadczenie, które przechodzi z nieświadomości do nieświadomości. Żeby stało się to odrobinę bardziej zrozumiałe, zastanówcie się kiedy mieliśmy w naszej historii do czynienia z epidemiami gruźlicy...Najczęściej masowe zachorowania na tę chorobę zdarzały się po okresie, wojen, powstań, skrajnej nędzy. W takich strasznych czasach jedną z najbardziej powszechnych emocji był strach przed śmiercią, który przyczyniał się do tego, że wiele osób chorowało na płuca. Gdy konflikty wojenne ucichły, nastały lepsze czasy i ludzie mogli przestać się bać, następowała faza naprawcza chorób płuc. Do tej czynności wyspecjalizowane są prątki gruźlicy. Stąd masowe zachorowania na tę chorobę w pierwszych latach pokoju. Paradoksalnie jest to faza zdrowienia z wcześniejszego np. zapalenia płuc. Gdyby ówcześni lekarze i pacjenci znali ten mechanizm, wielu śmierci spowodowanych gruźlicą, można by było uniknąć, docierając i przepracowując doświadczone emocje lęku przed śmiercią. Podobny mechanizm działa przy grypie, ospie, śwince i pozostałych "chorobach zakaźnych", tylko emocje leżące u ich podłoża są różne. Gdy dotykają większych grup ludzi, to oznacza, że doświadczali oni w jednym czasie podobnych konfliktów emocjonalnych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz