czwartek, 21 lipca 2022

Przemyślenia

 


Pomimo, że główna metodą, którą pracuję jest Recall Healing, to uważam, że sama metoda nie jest najistotniejsza. Natomiast spektakularnie ważne jest podjęcie pracy nad sobą. Naszą powinnością jest odkrycie jacy jesteśmy, przez jakie filtry patrzymy na świat i ludzi, jakie programy płynące z dzieciństwa czy rodu nami sterują, jakie są nasze wiodące, nadmiarowe emocje oraz nazwanie tego wszystkiego i przepracowanie. Posłuży to nam samym, naszemu zdrowiu i dobrostanowi, ale również otaczającym nas ludziom, a nawet ogółowi społeczeństwa.

I czy to będzie Ayurweda, która pomoże określić naszą konstrukcję psychofizyczną, dzięki czemu będziemy mieli wiedzę o tym, co nam służy, a co wręcz przeciwnie, czy ustawienia systemowe, które wprowadzą porządek w nasze relacje z rodzicami i bliskimi, wyprostują rodowe ścieżki i oczyszczą traumy, czy też Feldenkreis, EFT, Gestalt, psychologia czy też bardziej duchowe czy operujące symbolami techniki, to wszystkie one prowadzą nas od chaosu wewnętrznego, nieświadomości sterujących nami wzorców, programów, zaszłości, wspomnień, traum itp. do świadomości i równowagi.

Totalna Biologia (Recall Healing, GNM) pomaga dotrzeć celowo do konkretnego konfliktu, który ukrywa się pod daną chorobą, ale korzystanie z całego spektrum technik, łączenie ich, dopasowywanie do swoich preferencji sprawia, że nasze postępy w dochodzeniu do świadomości samego siebie są szybsze i bardziej spektakularne.

Sądzę, że najważniejszym zadaniem, jakie mamy do wykonania w naszym życiu jest odkrycie kim jesteśmy, jakie mamy zasoby, jakie wyzwania, pochylenie się nad tym z ciekawością i radowanie się własnym rozwojem.

Wątpliwości związane z cukrzycą w ujęciu Totalnej Biologii

 


Od momentu, gdy wybuchło w Polsce gwałtowne zainteresowanie Totalną Biologią, mamy coraz więcej dotyczących jej materiałów, książek, filmików. Jest również coraz więcej facylitatorów i konsultantów. Z jednej strony, to wspaniałe, bo dostęp do tej unikalnej wiedzy jest łatwiejszy, ale z drugiej strony pojawia się pewien rodzaj pomieszania, niezrozumienia, uproszczeń. Chciałabym tutaj trochę rozjaśnić sprawę związaną z cukrzycą. Mówi się, że gdy na nią chorujemy, to musimy przede wszystkim zająć się konfliktem oporu połączonego z konfliktem obrzydzenia. Mam wrażenie jednak, że nie rozumiemy tego dobrze. Często szukamy na zewnątrz czegoś, co powoduje w nas wstręt i równocześnie oporujemy wokół tej rzeczy/osoby/sytuacji. Może się zdarzyć, że odnajdziemy w tym program cukrzycy i uda nam się poprawić swój stan lub całkowicie wyzdrowieć. Jednakże nie wszystkim i nie zawsze odnalezienie takiej sytuacji czy zdarzenia (np. gwałtu, przymuszania do wykonania rozkazu itp.) pomoże. Powinniśmy wtedy rozpracować konflikt paranoi. Odnaleźć cel oporu i obrzydzenia. Zobaczyć, co za nimi stoi. Często będzie to miało związek z moralnością i osądem. I to prowadzi nas z zewnątrz do wewnątrz. Może to opór wewnętrzny przed byciem całym sobą, pokazaniem siebie w prawdzie ze strachu przed oceną i jednocześnie głębokie wewnętrzne obrzydzenie do samego siebie, że tego nie robię, że zadowalam się udawaniem, dopasowywaniem do cudzych oczekiwań. To takie myślenie: Jeśli będę sobą, pokaże się takim, jakim w istocie jestem, to zginę, będę cierpiał, coś mi się stanie, utracę czyjąś uwagę, miłość, szacunek. Taka postawa generuje czujność, brak zaufania, wstrzymywanie się, czyli właśnie OPÓR przed ujawnieniem się, pokazaniem swojego prawdziwego oblicza. Do tego dochodzi OBRZYDZENIE wynikające z tego, że zadowalam się byle czym, resztkami (biorę to, co jest, bo nie ma nic innego). Postępując w ten sposób, często fundujemy sobie cukrzycę. Zwłaszcza wtedy, gdy mamy podobne programy w rodzie lub wspomnienia, o których zwykle mówimy w kontekście cukrzycy, czyli: zamarznięcia, utonięcia, wypadki samochodowe, doświadczenia hańby oraz nieprzepracowany gniew dziecka (brak możliwości sprzeciwienia się). Dochodzić do zdrowia będziemy poprzez pracą nad emocjami, kryjącymi się pod manifestacją w postaci cukrzycy. Czyli rozbrajamy po kolei strach, gniew i pozwalamy sobie być tym, kim jesteśmy. Wtedy opór i obrzydzenie przestają być potrzebne. Choroba również.